niedziela, 22 lutego 2009

Trochę poważniej

Dziś trochę głębszych rozważań. Częściowo w związku z lekturą "Jedz, módl się i kochaj", a po części za sprawą rodzinnej korespondencji, mam pewne przemyślenia o modlitwie.
Nie trzeba wierzyć, że w modlitwie łączymy się z Bogiem, aby się modlić. Mam tu na myśli stawianie pytań i uzyskiwanie odpowiedzi, a nie klepanie pacierzy. Choć klepanie pacierzy też swój sens ma. Ale nie o tym.
Szczera modlitwa we względnym skupieniu naprawdę pomaga. Pomaga przede wszystkim znaleźć spokój, jeśli odpowiednio sformułujemy intencję. Nie modlę się o konkretną rzecz, np. żeby spadł kurs franka szwajcarskiego. Jeśli mnie to trapi, proszę o rozsądek dla mnie w zarządzaniu moimi oszczędnościami oraz o opiekę nad moją rodziną w trudnych czasach. To zdecydowanie zmienia perspektywę, natomiast prowadzi do tego samego celu.
Wierzę głęboko, że w modlitwie znajdujemy odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Nie za pierwszym razem, czasem nie za dwudziestym razem. Ale w końcu odpowiedź do nas przychodzi. Czy przychodzi od Boga, czy po prostu odkrywamy coś co już wiedzieliśmy? Moim zdaniem sprowadza się do tego samego.
Ludzie, którzy się nie modlą muszą być strasznie przerażeni życiem i zagubieni we wszechświecie. Myślę, że albo wiodą płytkie życie bez poszukiwania sensu i porządku, albo stają się cynikami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz