Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2013

Alleluja i do tyłu

Mam dwie przyjaciółki. W ogóle to mam więcej, dzięki Dobry Boże za każdą z osobna i za wszystkie razem, ale w tej notce wystąpią dwie. Obie mają przesrane w święta. Jedną były facet rozjechał emocjonalnym czołgiem. Dzieci odwiedzał. Przy okazji napomknął, że kogoś ma. W zasadzie to coś poważnego, bo mieszkają razem prawie rok. I w sumie, czemu nie, ślub biorą. I wyjeżdżają w podróż poślubną. Oraz na parę lat na inny kontynent robić międzynarodową karierę. Więc będzie mieć przerwę w ojcostwie, tak jakby full time. No. Drugą jakiś gość opieprzył w kolejce za niezdecydowanie i ogólnie przedłużanie. Nikt się za nią nie wstawił. Wyszła zanim czołg się rozpędził. Obie przeryczały całą noc. Wiecie, po co ja Wam tu opisuję prywatne dramaty bliskich mi osób? Bo to są prawdziwe dramaty, a ja sobie z cudzymi dramatami nie radzę. Z pierwszą spotkałam się na kawie, z drugą na śniadaniu. Z pierwszą użyłyśmy pełnego spektrum przekleństw i brzydkich słów pochodzenia genitalnego, by opisać byłego,...

Góry

Obraz
Przepis na najlepsze urodziny: Śnieg Narty Słońce Ludzie (ale nie za dużo!) Prosecco Góry W takich warunkach te moje zmieniające sie numerki są drobiną. :)

Oglądanie filmów nie powinno być trudne

Pierwszego dnia nieobecności Dziecka znikają zabawki. Nieprawdą okazuje się iż jakoby miały nóżki i samodzielnie wydostawały się z pudełek w pokoju Dziecka i rozprzestrzeniały po mieszkaniu. Drugiego dnia nieobecności Dziecka znikają słodycze. Wyjadam je prewencyjnie, coby mnie potem nie kusiły. Rozprawiam się z nimi raz a dobrze. Trzeciego dnia znikają wzgórki brudnych skarpetek z łazienki. Czwartego dnia powinny zniknąć zaległości w oglądaniu seriali. Oraz zapas wina. Ale nie tym razem. Tym razem technika mnie przerosła . No więc posiadam laptopa o dość mizernych parametrach. Oprócz tego (tu check lista dla włamywacza) telewizor, parę konsol, dysk zewnętrzny i jeszcze parę innych tajemniczych urządzeń z zielonymi i niebieskimi światełkami. Oraz całkiem niezły internet (który zazwyczaj służy mi do ściągania maili na ajfonie). No. Jak się okazuje jest to za mało, by obejrzeć odcinek nr 9 serialu House of Cards. Laptop nie wyrabia. Xbox nie obsługuje formatu plików. Wii moż...

Poranek

Bardzo się staram, żeby nasze poranki były miłe. W ogóle się staram cały czas, żeby zawsze było miło (pfff), ale rano jest szczególnie trudno, bo się spieszę, przecież. Wstaję jak sprężynka o 6.05, gdy tylko skończę czytać  i liczyć raport ze sprzedaży z dnia poprzedniego (nic tak nie budzi mózgu jak dodanie w pamięci kilku parocyfrowych liczb tuż po dźwięku budzika). Staram się tak ogarnąć poranek i siebie, żeby mieć czas na przytulanki, buziaczki, marudzenie, śniadanie, wybieranie bluzeczki, wybieranie pluszaka do przedszkola i obgadanie planów popołudniowych. Ale czasem wymiękam i myślę, że nawet pobudka o 4.30 by mnie nie uratowała. Są takie poranki (jak dziś), gdy Dziecko trzeba ubrać, bo jest zbyt zmęczone, umyć mu zęby, bo mu się nie chce samemu, gdy łyżka podana do jogurtu jest "średnia", a ma być mała. Dziecko samo do szuflady nie może trafić, bo zapomniało w której trzymamy łyżki. Następnie Dziecko się obraża, gdyż śmiałam zjeść swoje śniadanie podczas, gdy on szuka...

Na wulkanie

Niech na ostatni miesiąc spadnie kurtyna milczenia... bo ileż można się usprawiedliwiać brakiem czasu? Tym razem na wymówkę wybieram: bo nie miałam nic ciekawego do powiedzenia. A właściwie miałam dużo, bo dużo się działo, nawet sobie nie wyobrażacie jak dużo, tylko nie potrafiłam tego mądrze skomentować i nadal nie potrafię. Ale spróbuję. Siedzę na wulkanie. Wulkan zadrżał, syknął i ostrzegawczo wyrzucił w niebo trochę dymu i gorących skał. Te dwa zdania odnoszą się do mojej sytuacji zawodowej. Poza tym to znowu nie wiem, co dalej z tym życiem. Siedzę sobie i macham winkiem w kieliszku oraz czekam na rozwój spraw. Z tym że sprawy same z siebie czasem po prostu przestają się rozwijać, więc ja czasem machnę też rzęsą coby sprawy sobie nie myślały. Nie mniej jednak nie wiem, czy tego właśnie chcę. I na koniec wkurza mnie bieganie. A w zasadzie nie bieganie. Nagle wszyscy biegają. Siostra, 3/4 fejsbuka, 1/2 bloku, co drugi przechodzień nie idzie, a biegnie. Gdzie się nie obejrzę tam lud...