Dolce Vita
Urodziny. Im większe tym mniejsze. Może do tych dzisiejszych podchodzę z mniejszym drżeniem niż do osiemnastki. A jednak choć nie planowalam niczego to wyszło zajebiscie. 20 stopni slonce śnieg Dolomity narty. Sto lat odspiewane na wyciągu. Skały powtarzają moje imię. Świeczka w cieście sliwkowym i toast wznoszony naprawdę zimnym piwem na słonecznym tarasie. A potem szampanem. A potem nalewką sliwkową. Cudowne towarzystwo, wesołych, zrelaksowanych ludzi z zakwasami w udach. Niektorzy naprawde przystojni. Sauna. Nie planowalam obchodzić urodzin, nie planowalam tez żadnej refleksji z ich okazji, jednak jedna nasuwa sie sama. Czymś musiałam na to zasłużyć. Życie jest dobre.