środa, 18 listopada 2009

A capella nie dojechalla

Zespolu nie ma, a juz jego pora. Przygotwalam sie jak na wojne, to znaczy spodnie numer za duze leza w gotowosci, M uprzedzony, ze ma chodzic jak w zegarku i nie wychylac sie, naleweczka w pogotowiu itede. A tu zespolu nie ma. I dobra nasza!
Na cykliczna porcje narzekan, jekow i utyskan musze widocznie jeszcze bardziej zasluzyc:)

Na razie rozkoszuje sie brakiem.

Siedze sobie otoz to przed komputerkiem mimo ze popoludnie i to moja zwykla pora na zachrzan domowy. Z tym, ze ja naprawde nie mam co robic!!! Obiadeczek jest zjedzony, na jutro zostalo. Gary zrobione. Mieszkanie z ubran uprzatniete - to M w ramach przygotowan do zespolu zrobil. Lazienka i podlogi czekaja na pania Ewa, ktora jutro wkracza tu z mopem. Dziecko bawi sie samodzielnie torami w swoim pokoju. Czasem ziewa, co znaczy, ze chyba pojdzie niedlugo spac, no nie?

Chyba zamula przed tv? :)

Za tytul niniejszej notki uprzejme podzieki naleza sie Filipowi J. i Kochanej Trojeczce.

1 komentarz:

  1. A capella nie dojechalla, bo opony ma w piwnicy.Czy ją to wpienia, a zupę?
    ( A może te opony są od Fordziny?)
    A jak było w kolejce?

    OdpowiedzUsuń