poniedziałek, 27 maja 2013

Dzień, który poszedł nie tak


To miał być mój wolny dzień, jaki zdarza się ludziom pracującym przy taśmie. Miałam się wyspać, a wstałam o 5.30, bo podobno jest lato.
Miałam mieć wolne, a pracowałam, mniej więcej od 7.30. Nie chodzi o tych kilka służbowych telefonów. Chodzi o to, że jest 21, a ja tworzę dokumenty dla ważnych instytucji, których to dokumentów miało być na 3 strony i do końca miesiąca, a potrzeba 12 stron na jutro. Chodzi o projekt, którym zajmuję się od 6 marca, a który w końcu ruszył w piątek. Dziś wszyscy się mnie pytają, o co w zasadzie chodzi? Dziś.
Chodzi o to, że zrobiłam Dziecku kolację z dwóch dań, a Dziecko chciało płatki z mlekiem. Z dokładką.
Chodzi o M, który chciał pomóc, więc uprał mój lniany żakiet w 60 stopniach oraz jedwabną spódnicę razem z czarnymi dresami Dziecka.
I o nową fryzurę, przez którą jedna osoba na przystanku powiedziała do mnie “przepraszam pana”. I o to, że Dziecko siadło na puzzlową Marilyn, nad którą pracuję od Wielkanocy.
Chodzi o to, że miałam iść na spacer, a spadł na mnie zimny deszcz, a miało być tak beztrosko.
I nowe buty mi przemokły.
Chodzi o to, że wszystko wiedziałam, a znowu nie wiem nic.

niedziela, 26 maja 2013

Trampolina

Nacieszam się Dzieckiem. Bardzo szybko się muszę nacieszać, bo Dziecko jest dzieckiem coraz mniej, co odnotowuję z zachwytem. I ze strachem. Jak Dziecko przestanie być dzieckiem, to kim ja będę?
Oddycham, jakoś to będzie. Kota sobie przysposobię i kaktusy ustawię na oknie. Dziecku się ksywę zmieni na jakąś dorosłą.
Martwienie się niewiele da, więc oddycham i się nacieszam.
Poszliśmy do zoo. Wiecie, że w naszej wsi jest zoo? Z wielbłądami i małpami. Tygrysa nie ma, ale jest trampolina do 160 kg. To ja się z Dzieckiem mieszczę w limicie.
Skaczemy sobie wysoko, a Dziecko woła:
- Jak ja robię moje sztuki, a ty skaczesz, to moje sztuki stają się jeszcze superowsze, taka jesteś ciężka.
Może, ale mieszczę się w limicie.
Skaczę i robię swoje sztuki, a Dziecka sztuki superowsze... a ja całkiem nie ciężka.
Czytamy sobie piktogramowy regulamin trampoliny.
- Przekreślony but oznacza, że nie wolno w jednym bucie. Trzeba w dwóch. Albo bez ... - objaśnia Dziecko.
- Grubym nie wolno - Dziecko czyta kolejny punkt.
- To nie gruby, to pani w ciąży...
- Dobrze że ja nie mam żadnych ciąży - Dziecko oddycha z ulgą, a po chwili się reflektuje - a czy przypadkiem nie mówi się ciężarów?
Leżymy na trampolinie i czekamy, aż zacznie padać albo aż ktoś nas przegoni w końcu.
W dzień matki czuję się nadal bardziej dzieckiem niż matką.

wtorek, 21 maja 2013

Mniej wina, więcej przecinków

Przeczytałam w ciągu dwóch dni mojego bloga. Od środka do teraz, a potem od początku do środka. Właśnie tak.
Powinnam zacząć stosować przecinki.
Kiedy piszę, to wydaje mi się, że spłycam. Oswajam myśl ironią i humorem, kryję jej prawdziwą intensywność za grą słów. Nie mniej jednak, spotkanie ze mną samą z nieodległych w końcu 3-4 lat temu, było spotkaniem z osobą bardzo smutną i szamoczącą się i wołającą o pomoc.
Powinnam pić mniej.
Sądziłam, że wybielam M. Nie opisuję wszystkich chwil porzucenia i samotności, tylko te ekstremalne. Jednocześnie wplatam go w posty, by oddać sprawiedliwość, bo przecież czasami był. Czytając, dotarło do mnie, że dopiero teraz go wybielam. Zostawiłam za sobą wszystkie ... hmm... większość negatywnych uczuć, skupiłam się na tym, co ja mogę zrobić i zmienić, i odpuściłam. Pewnie nie do końca, ale w dużej mierze tak. Z perspektywy widzę jednak, że miałam prawo czuć, co czułam.
Powinnam odpuścić z tym sprzątaniem.
Nie jestem gotowa odpowiedzieć dzisiaj, jakie braki rekompensują mi czyste podłogi. Dla porządku dodam, że dużo większą satysfakcję mam z podłóg samodzielnie wypastowanych, niż będących dziełem rąk wynajętych. Nie wynajmuję.
Powinnam być z siebie dumna.
Czytając, zobaczyłam jak długą drogę przeszłam od przywiązania do standardów narzucanych przez społeczeństwo i Kościół do ... własnych standardów. A wciąż mam wrażenie, że dopiero zaczynam się rozkręcać.

Aha i przydałby się nowy obrazek do nagłówka ...

niedziela, 19 maja 2013

Siostra

W mojej głowie przerabia się ostatnio temat rodziny i relacji w rodzinie. W tej rodzinie rodziców, a nie tej mojej, nowej. W ramach procesu zapoznaję się z opowieściami rodzinnymi każdego, kto chce gadać ze mną o tym i widzę, że to jest problem powszechny. Ludzie ze swoimi bliskimi nie utrzymują dobrych relacji. Żale do rodziców za stawiane wymagania, lęk przed związkiem ze względu na postawę ojca, zaborczość matki, knucia i rywalizacja pomiędzy rodzeństwem, tyranizująca babka i dziadek-komunista. Do tego trzy najpiękniejsze morgi na Mazowszu, oraz mieszkanie spółdzielcze, w którym zameldowanych jest 17 osób i rodzinny koktail mołotowa przyrządzony. W różnych konfiguracjach i odmianach występuje w każdej rodzinie. Nie wiem, jak Wy sobie z tym radzicie, bo nie wszystko można prosto od siebie odciąć i czasem trzeba zasiąść do wspólnego stołu i potaplać się w błotku rodzinnego podwórka.
Bardzo nie lubię się taplać w tym właśnie błotku i świadomie rezygnuję... wybrałam, że będę się starać o relację z niektórymi tylko, z tymi, których ceniłabym i zapraszała do swojego życia nawet pomimo więzów krwi. Służy mi to.
Nadal rozmawiam z moją siostrą, ba nawet ją do siebie zapraszam, a czasem to w ogóle się z nią wywlekę na cały dzień i całą noc na miasto, wypiję morze wina, objem egzotycznych potraw, zakupię kompulsywnie coś niepotrzebnego, zwiedzę kluby, wyznam wielką tajemnicę, doradzę we wstydliwej sprawie, obśmieję się, przytulę i wymoczę nogi we wspólnej miednicy. A teraz kawę jej zrobię. Jak przyjaciółce jakiejś, normalnie.

czwartek, 16 maja 2013

Chwaliłam się, że nie piszę już z laptopka blu, co nie wyrabia na zakrętach, tylko z ultramaszyny co ma siedem ... rdzeni? masztów? filarów? czegośtam ma siedem i nie musi się wyrabiać na zakrętach, bo to zakręty wyrabiają się dla niej! o!
Chwaliłam się, że mam porządek w sercu?
Chwaliłam się, że mam wypastowane podłogi?
Wspominałam coś, że wypoczęta jestem, choć noce zarywam?
A że wszystkie żarówki w łazience wymienione i to fachowo?
I że w ostrym świetle siedmiu ...  źródeł światła wcale nie mam zmarszczek, no chyba że się uśmiecham?
I znowu sukienki zakładam? tańczę przy Coltranie i piję drogie wina?
Ogólnie jakoś dobrze. Ale ciii, bo kruche to dobrze....
Czy jak Wam dobrze, to też zaczynacie się bać, że zaraz przestanie?

poniedziałek, 13 maja 2013

Prawda was wyzwoli

Usłyszałam niedawno, że znać prawdę, to nie to samo co wierzyć w prawdę lub żyć prawdą.
A ponieważ na wiosnę co nieco mi odbija, to zaczęłam mówić prawdę.
Najpierw powiedziałam ją sobie. Wtedy jeszcze się jej bardzo bałam, więc powiedziałam tylko w duchu.
Potem przyjaciółce. Przyjaciółka na to "no co ty, zawsze wiedziałam, że tak. Wszyscy to widzieli."
Potem powiedziałam jemu. Nadal się bałam, bo głos mi drżał, ale wiedziałam, że coby się nie stało, to przeżyję. On na to się cofną. Ale parę dni potem się przysuną, a potem to już w ogóle przytulił i wlazł na mnie. Pożyłam prawdą i też na niego wlazłam.
Potem kolejnej przyjaciółce. Co się trochę zdziwiła, ale po trzecim winie skwitowała "zawsze taka byłaś".
Potem jeszcze kolejnej, a potem to już całemu pokojowi przyjaznych kobiet. I jeszcze drugiemu.
W końcu matce nawet powiedziałam. I też dobrze. Niejako jej wszystko jedno, którędy idę, byle do celu. Swojego. Mówię prawdę, żyję prawdą, lekko mi.
Jutro też komuś powiem....

sobota, 11 maja 2013

Łańcuszek tylko dla blogerów

Zostałam nominowana w blogerskim łańcuszku Liebster Award. Bardzo dziękuję Kajzarom !
Wydaje mi się, że jakiś czas temu ktoś mnie już zapraszał do tej zabawy. Bardzo przepraszam DolceVitę, ale nie pamiętałam kto i kiedy, ani jakim kanałem, ponieważ mi to zupełnie umknęło. Teraz robiąc swoje nominacje, odkryłam że nominowałyśmy się nawzajem. Namieszałam... 


No to do dzieła.

Po pierwsze zasady (trzeba mieć, żeby mieć co łamać)
Nominację otrzymuje blogger od innego bloggera. Nagrody zazwyczaj otrzymują blogi o małej ilości obserwujących (do 200), co pozwala na ich dalsze promowanie. Blogger odpowiada na 11 pytań otrzymanych od osoby nominującej. Następnie ma za zadanie nominować 11 osób i podać nowe pytania.

Po drugie primo moje odpowiedzi na pytania Kajzarów. Uwaga, będą zaskakujące :)


  1. Kim jesteś?
Człowiekiem. Czasem bestią, ale zazwyczaj człowiekiem. Innym definicjom się nie poddaję :P


  1. Od kiedy piszesz bloga? Czy coś Cię skłoniło do tego, czy tak po prostu wyszło, sam / sama nie wiesz kiedy? 

No jak to, przecież w historii bloga to widać. Od dawna. Skłoniło mnie to, że mi się w środku przestało mieścić.

  1. Lubisz czytać? Co czytasz? Książki, artykuły, dowcipy, gazetkę z Tesco?
Wszystko, gazetkę z Tesco zawsze. Ale rossmanowa rządzi. Wierszy nie czytam. Etykiety lubię czytać, szczególnie na kosmetykach w cudzych łazienkach. No, to powiedziałam to w końcu.

  1. Chodzą mi po głowie pytania dot. szkoły i edukacji, więc i je podam: co myślisz, o studiach wyższych? Czy są w życiu potrzebne, jeśli tak, do czego, jeśli nie, dlaczego.
Bardzo są potrzebne, ale nie ważne co się studiuje tylko jak. Zabawa, kontakty, zajęcia z logiki. Tak, potrzebne.

  1. Pamiętasz jakieś ciekawe lekcje w szkole? Opisz najciekawszą, w której brałeś udział.
Lubiłam chodzić do szkoły, dużo było fajnych lekcji, a w zasadzie nauczycieli. Najciekawsza była ta, kiedy przyszli studenci nas oglądać, a ja zrobiłam "pokazowy" rozbiór wiersza i produkowałam się przez 20 minut, a potem się okazało, że tam, gdzie ja interpretowałam użycie w przenośni słowa "gniazda" było tak naprawdę napisane "gwiazda". No, rypnęła mi się ta analiza wówczas.

  1. Czy wiesz co to jest nauczanie domowe i dlaczego (na jakich zasadach) można dziecka nie puszczać do szkoły?
WIem, nie wiem. 

  1. Prawie każdy ma świra na jakimś punkcie. Ty jakiego karmisz?
Stosuję ocet jabłkowy prawie do wszystkiego. Piję go, myję się nim, moczę się w nim, nacieram, sprzątam, odplamiam, odkażam. Kocham ten zapach.

  1. Czego lubisz słuchać?
Historii.

  1. Co to jest polityka?
To jest mój blog, więc napiszę co to jest moja polityka. Moja polityka to szczerość, przygoda, przyjemność. Uprawiam tylko taką politykę.

  1. Kto w Twoim świecie jest najważniejszy?
Oczywiście, że ja!!

  1. Lubisz rosół? Ja uwielbiam ;)
To jedyna zupa, której nie lubię.  Ale gotuję dość często bo Dziecko lubi.

Po drugie secundo moje odpowiedzi na pytania DolceVitaPodróżnika:

1. Podróż marzeń? 
Indie

2. Wakacje życia?

Niekończące się w Hiszpanii. Ew. miesiąc na Barbados. 


3. Smaki, które kojarzą mi się z dzieciństwem?
Chleb ze smalcem i czereśnie

4. Książka, do której wracam?

Fuck It czyli jak osiągnąć spokój ducha.

5. Film/ serial, który oglądam w kółko a i tak mi się nie nudzi?;)

Nie ma takiego.

6. Nie lubię w ludziach...

Sknerstwa, cwaniactwa, kłamania, wścibstwa, plotkarstwa, zazdrości, marudzenia, narzekania, bałaganiarstwa, fałszywej skromności, fałszywego czegokolwiek, lizusostwa i wielu innych cech.

7. Co wywołuje u mnie uśmiech?

Sarkazm i łaskotki :)

8. Kiecka czy spodnie?? ;)

Kiecka!

9. Trampki czy obcasy?? ;)

Trampki

10. Kawa czy herbata?? ;)

Kawa

11. Kotlet z kurczaka czy cukini??? :)

Cukini

Po trzecie moje nominacje w kolejności przypadkowej. 



Po czwarte, moje pytania:

1. Czy słowa mają dla Ciebie kolory?
2. Białe czy czerwone?
3. Do kina czy na film?
4. Który błąd językowy najbardziej Cię wkurza?
5. Jakiego języka chcesz się nauczyć?  
6. Książka, która zmieniła Twoje życie.
7. Jak, oprócz pisania bloga, realizujesz potrzebę tworzenia? 
8. Ulubiony zapach.
9. Jak nauczyć dziecko porządku w pokoju?
10. Czego ciekawego się ostatnio nauczyłaś/nauczyłeś?
11. Czego się boisz?

Bawcie się dobrze!!  

Efekt kozy

Jako że znowu wiodę żywot bezdzietnego singla, co jest po prostu przezajebiste, szczególnie że w perspektywie mam powrót Dziecka na łono rodziny jakoś w tym miesiącu, oczywiście jak to ja, powzięłam postanowienie by używać życia i się wyszaleć. No ewentualnie jakiś film zobaczyć.
W związku z tym założyłam bardzo krótką letnią bawełnianą sukienkę w kwiaty i wyszorowałam na kolanach podłogi (tą w kuchni to nawet szczotką ryżową), a następnie je wypastowałam, gdyż nic absolutnie tak nie poprawia singlowi humoru jak lśniący parkiet.
Dnia następnego umyłam balkon trzy razy oraz zasadziłam szesnaście kwiatów doniczkowych w kompozycji “na dziko”.
Zmieniłam lakier na paznokciach stóp dwa razy.
Byłam w kinie.
Byłam na winie.
Miałam gości dwa razy.
Ugotowałam zupy dyniowej 10 litrów.
Przebiegłam 6 km.
Ćwiczyłam pilates.
Zdrowo się odżywiałam i chodziłam na spacery.
Przeczytałam pół książki po hiszpańsku (jest tak durna, że omajgad, ale skończę skoro po hiszpańsku. Może nawet poświęcę jej całą notkę?)
Przeczytałam 6 rozdziałów innej książki, która pewnie zmieni moje życie (skończę, i to już nie mogę się doczekać kiedy. Może nawet poświęcę jej całą notkę i resztę życia?)
Filmu nie obejrzałam.

wtorek, 7 maja 2013

Wolne


Majówka. Zaczęła się od mega wkurwu. To dość żałosne, że prawie zawsze mam wkurw z tego samego powodu, a więc, gówno prawda, że człowiek uczy się na błędach, a przynajmniej nie ja. Kretyńsko powtarzam nieudany eksperyment i dziwię się za każdym razem, że nie wyszedł. To tyle w sprawie M.
Ogólnie majówka się udała. Pojechałam na Mazury. Jacht okazał się motorowy, no ale przecież nie będę narzekać, bo był klimatyzowanie-ogrzewany i wyposażony w białą skórę oraz tak ryczący silnik, że aż żeglarze klęli po marynarsku. Dziecko się spisało, jako jedyne z wycieczki zaliczyło kąpiel w jeziorze, nie do końca w sposób zaplanowany. Dziecko twierdzi, że w ubraniu nie było tak zimno. Ognisk nie paliliśmy, mieliśmy wszak grilla elektrycznego, poza tym blask ognia odbija się od ekranu i meczu tak dobrze nie widać.
W drugiej części majówki sobie odreagowałam w innej części naszego pięknego kraju, dotknęłam trawy bosą stopą, dekolt bez filtra spiekłam na słońcu, spociłam się pod pachą, przesiąkłam dymem z ogniska i uprawiałam drzemki popołudniowe.
W ogóle to czemu długie weekendy są takie krótkie?